Płynąłem łodzią po morzu tak,
Szatański wicher ma łódkę pchał
Płynąć płynąłem nie wiedząc gdzie
Mój wiatr przewodnik wiedział co chce
Morze wzburzone i lądu brak
Po drodze mijam niejeden wrak
W tem błysk i piorun gdzieś z góry spadł
I czarne chmury rozgromił wiatr
W oddali widzę Latarni blask
Lecz czy dopłynę, sił mi już brak
W tym świetle widzę ratunek mój
Boże dopomóż, będę już Twój
Jezus już trzyma za moją dłoń
Razem mijamy tę mroczną toń
Przede mną Przystań i cichy ląd
To moja szansa nie wyjdę stąd
Dano mi szansę i przystań tą
Zamiast mej lodzi mam Biblię swą
Z niej dowiedziałem się co zrobił Bóg
Abym przebywać tu dzisiaj mógł
Umarł na krzyżu, Swe życie dał
Abym ja w niebie udział swój miał
Wspieraj mnie Jezu, podnoś i chroń
Chcę mieć przy sobie Jezu Twą dłoń
Proszę o mądrość, by wiara ma
Była tak piękna jak przystań ta.