Świadectwo Marcina

Home / Bez kategorii / Świadectwo Marcina

„Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni”

Ew. Jana 8, 36

 

Nazywam się Marcin, mam 26 lat, pochodzę z Sanoka. Jestem człowiekiem, który doświadczył w swoim  życiu żywej obecności i działalności Boga. Jezus Chrystus uwolnił mnie z wielu nałogów, którymi byłem związany. Dziś jestem osobą wolną w Chrystusie i szczęśliwą. Pragnę iść i ogłaszać, że Jezus Chrystus może zmienić życie każdego człowieka, dać mu wolność, miłość i sens życia.

 

„Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”

Łk 5, 31-32

 

Moje życie od samego początku uwikłane było w odrzucenie, brak miłości i akceptacji. Urodziłem się z wadą, przez którą stałem się osobą nielubianą, wyśmiewaną i poniżaną. Rosłem z poczuciem braku swojej wartości i kompleksami. Nie mówiłem do 5 roku życia przez wrodzoną wadę. W młodym wieku zacząłem spożywać alkohol i narkotyki, miałem problemy z agresją, gniewem i nienawiścią a także z czystością. Wszystko to, dlatego aby zdobyć to czego potrzebowało moje serce – miłość, akceptację. Ta droga okazała się zgubna – nie otrzymałem tego czego tak naprawdę potrzebowałem.

Tak zniewolony żyłem pełen goryczy i żalu do siebie, do Boga i do całego świata za to kim jestem. Alkohol i narkotyki zaprowadziły mnie na złą ścieżkę osiedlowych grup, do pijaków, dealerów, narkomanów i ludzi agresywnych a ostatecznie do grupy przestępczej. Kradłem, biłem się, rozprowadzałem narkotyki. A przy tym wszystkim żyłem w odrealnionej samotnej rzeczywistości, którą stwarzały fazy narkotykowe i upojenie alkoholem. Ćpałem i piłem codziennie zagłuszając i zabijając coraz mocniej wydobywające się z mego serca potrzeby – miłość, akceptację.

Trafiłem na odwyki, detoksy, ośrodki resocjalizacyjne – readaptacyjne, na terapię do Monaru. Jednak nic i nikt nie był w stanie mi pomóc – ani żaden ośrodek, psycholog, psychiatra, terapeuta a nawet ludzie, którzy dobrze mi życzyli i dawali dobre rady. Stałem się osobą smutną, przygnębioną, żyjącą bez poczucia sensu, w ciągłym strachu i lęku z powodu psychoz i halucynacji. W pewnym momencie życia przez narkotyki i alkohol pękł mi żołądek – straciłem zdrowie. Choć ledwo przeżyłem to nie zmieniło to mojego życia. Jeszcze bardziej nienawidziłem siebie i innych, żyjąc w coraz mocniejszym odosobnieniu. Przynależność do grupy przestępczej powodowała strach ludzi, którzy żyli ze mną na co dzień.

Moja twarz na zewnątrz była wykręcona przez narkotyki w pusty uśmiech. Nikt nie potrafił mi pomóc. Chciałem własnej śmierci…zostałem sam, bez tak upragnionej miłości, akceptacji, bez przyjaciół, bez nadziei, wiary, bez większego sensu do życia – zacząłem myśleć o samobójstwie…

 

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”

Ew. Jana 3, 16

 

Zostałem sam na sam ze swoim ponurym życiem, które zmierzało do całkowitej zagłady w pustym pokoju. Postanowiłem zwrócić się do Jezusa. Wcześniej spotkałem w swoim życiu człowieka, który siedząc w więzieniu 21 lat spotkał osobiście Jezusa Chrystusa. On powiedział mi, że Jezus mnie kocha – wtedy wyśmiałem go i to co mi powiedział. Teraz byłem na samym dnie, zdesperowany powiedziałem do Niego krótko: Jezu jeżeli Ty jesteś naprawdę Żywy i Prawdziwy Bóg to uwolnij mnie i zmień moje życie. Był 2 grudzień 2007 roku.

Od tamtego dnia nie biorę narkotyków, nie piję alkoholu, nie mam psychoz, nie przeklinam. On, Jezus Chrystus zmienił naprawdę moje życie. Uleczył moje uczucia i emocje. Dziś kocham ludzi, cieszę się pełnią radości i pokoju serca. Uzdrowił moje patrzenie na ludzi, uleczył moje relacje z kobietami. Żyję dziś tak, jakbym nigdy nie brał i nigdy nie pił. Nie musiałem walczyć z głodem narkotykowym i alkoholowym. Wszystko to stało się i rozpoczęło jednego dnia. Wstyd który towarzyszył mi przez 23 lata dziś Jezus zamienił w odwagę. Dziś potrafię stanąć przed  małą grupą bądź dużym tłumem i mówić o tym czego On dokonał we mnie. Jestem prawdziwie wolnym i szczęśliwym człowiekiem. Od tamtego dnia zacząłem czytać Biblię. Do dziś poznaję Jezusa poprzez Żywe Słowo – Pismo Święte. W Biblii odnalazłem odpowiedzi na pytania o sens mojego życia, odnalazłem tam swoje życie, siłę płynącą z tego Słowa, nadzieję i miłość.